Znam wielu sympatycznych facetów i jednego sympatycznego ducha Kacperka. Choć tego maluszka tylko z widzenia w telewizorze.
Na skutek ostatnich przeżyć oraz potrzeby ogarnięcia, przede wszystkim siebie, poczytałam sobie na temat mężczyzn, którzy znikają bez pożegnania, bez słowa......bez kultury. Ku memu zaskoczeniu to zjawisko jest dość powszechne i ma nawet swoją jakże piękną nazwę GHOSTING.
Dużo bardziej mi się spodobało określenie pewnej pani psycholog : perfidne rozstanie. Trafia w sedno. To zjawisko więcej mówi o tych porzucających niż porzucanych. Pokazuje jak straszną rzeczą jest tchórzostwo i brak szacunku dla drugiego człowieka. To też pójście na łatwiznę, Niezwykle wygodne rozwiązanie, będące strasznym nadużyciem zaufania.
Sama czuje się jakby mnie ktoś okradł z czegoś cennego. Jest mi zimno i wciąż boli mnie głowa. Wiem, że to normalne, bo psyche i soma są zawsze razem.
Czasem sobie wyrzucam : po co mi to było, jak mogłam się tak szybko zaangażować, nie zauważyć niepokojących symptomów. A jednak gdzieś tam w kąciku mojego jestestwa mały duszek wrodzonego optymizmu każe mi spojrzeć na to inaczej. Wciąż jestem zdolna do uczuć wyższych, wciąż mam marzenia.....mimo tylu porażek, pozostaje kompletna.
Niestety, wiele osób wychodzi z takich sytuacji w gorszym stanie, zamykają się na świat uczuć, na swoje potrzeby. Żal zapuszcza w nich korzenie i pasożytuje przez lata. Znam takie osoby. Nikt nie zasługuje na taki los.
Każdy, kto wchodzi w relację z drugim człowiekiem, powinien czuć się choć trochę odpowiedzialny. Zdobyć się na odrobinę wysiłku i umieć się pożegnać. W końcu każdy kiedyś stanie przed lustrem....prawdy.