wtorek, 23 lutego 2021

Per aspera ad astra.....zeneca

 O szczepionkach mówią wszyscy. Podobno tylko nieliczni z sensem. Ja nie opiniuję, gdyż się nie znam. Jednak wyraziłam dobrą wolę,  jako polska nauczycielka z powołaniem, humanistka i jakoś tak wyszło. Teraz czekam na telefon i pierwszy zastrzyk. 

A czekanie nie jest łatwe. Zewsząd złowrogie wieści, a to jedna 3 dni leżała plackiem, drugiej było przez tydzień niedobrze ( mi bywało dłużej niedobrze i bez szczepionki ), a pewnemu panu to ręka tak spuchła, że szok.....

Dlatego, wbrew wcześniejszym ustaleniom, które poczyniłam ze sobą , otworzyłam karton ptasiego mleczka, zjadłam parter......na spokojność.......


sobota, 20 lutego 2021

Dupa biskupa

 Wiem, mało estetyczny językowo tytuł, ale nie ma sensu owijać w bawełnę. Ostatni wpis był o dowcipie z księdzem w roli głównej i przypomniała mi się pewna historia. 

Świt, budzik odezwał się o piątej, spałam jak mysz pod miotłą. Czekał mnie bardzo stresujący dzień. Umyłam ząbki, zrobiłam herbatkę, odsłoniłam rolety i .....zobaczyłam okazały organ siedzący otoczony zwojami czarnej tkaniny i wypięty jakby w moje okno.   Parter ma swoje zalety. Zamurowało mnie, ale po chwili odzyskałam pewność siebie i omiotłam obiekt wzrokiem. Na czubku tegoż zobaczyłam różowy berecik. Obiekt nieoczekiwanie przestał gmerać tu i tam. Kurtyna opadła i okazała się być biskupią sutanną. 

Natychmiast pomyślałam, że stres mnie wykoleił i widzę biskupów, którzy przecież nie mogą być za moim oknem. Jednak, pomimo intensywnego mrugania obiekt nie zanikał. Wręcz przeciwnie, stawał się coraz bardziej wyrazisty......a po chwili obok niego pojawił się drugi, podobny,  z bukietem. 

Potem dowiedziałam się, że w moim bloku mieszka siostra biskupa i tego dnia ów przybył na uroczyste nabożeństwo poranne z okazji jej urodzin. 

- Znowu mi się udało - pomyślałam radośnie, wiadomo ......zwariować łatwo. 


wtorek, 2 lutego 2021

Pan jak coś powie.....

 Przystanek autobusowy, mróz, dwie damy w słusznym wieku i ja ....też w wieku. Marzniemy. Do pań nieoczekiwanie podchodzi pan. Razem z nim chmura zapachowa spowodowana wylaniem co najmniej połowy flakonu wody kolońskiej. 

Pan zagaja rozmowę, panie się ożywiają, ja podsłuchuję ( jak zawsze )

- Czekacie na autobus to wam dziewczyny kawał opowiem na wszelki wypadek- zaśmiewa się serdecznie pan.

- Ty to zawsze masz Janek  z tymi kawałami ....- teatralnie obrusza się dama w kaszkiecie z broszką.

Pan  Janek przygotowuje się niczym pianista do koncertu i zaczyna....

- W autobusie jest tłok, na zakręcie młoda dziewczyna traci równowagę i siada księdzu na kolanach, po chwili mówi z zachwytem " Oooo    oooooo " , ksiądz poirytowany natychmiast jej odpowiada : " To nie ooo oooo tylko klucz od plebanii " 

Cała trójka pęka ze śmiechu, mnie też się udziela. Podjeżdża autobus, wsiadamy, pan Janek zostaje. 

Zajmuje miejsce za tymi paniami i słyszę.

- Ten Janek jest niemożliwy....- mówi roześmiany kaszkiet z broszką.

- Eeee, głupoty opowiada, widziałaś kiedyś księdza w autobusie ? -  nie kryje oburzenia beret filcowy w kolorze brudnego  różu.

Zapada milczenie......

Co cię nie zabije, to cię rozśmieszy......

 Zajęcia indywidualne z przesympatyczną dziewczynką. Choć nauka przychodzi jej z trudem, stara się jak może. Warto jednak zauważyć, że stara...